Burzliwe związki
+2
Ethel Rosier
Hurricane Wright
6 posters
Burzliwe związki
SIĘ POSTARAM O PIĘKNE KODY SRODY I TAK DALEJ A TYM CZASEM
WYSZUKUJEMY I WYMYŚLAMY NAJPIĘKNIEJSZE Z
NAJPIĘKNIEJSZYCH DRAMATYCZNYCH RELACJI!
Re: Burzliwe związki
Cześć.
Niemalże równolatkowie i obydwaj z Zakonu, więc bez znajomości raczej się nie obejdzie. Ale nie wydaje mi się, że zapałali by do siebie sympatią. Samuel jest zbyt obeznany by samemu udawać kogoś kim nie jest, więc raczej nie dałby się nabrać na sztuczki Wrighta.
Niemalże równolatkowie i obydwaj z Zakonu, więc bez znajomości raczej się nie obejdzie. Ale nie wydaje mi się, że zapałali by do siebie sympatią. Samuel jest zbyt obeznany by samemu udawać kogoś kim nie jest, więc raczej nie dałby się nabrać na sztuczki Wrighta.
Re: Burzliwe związki
tylko że kurczę, akurat dramę chwilę wcześniej już oddałam :c
mogłaś mówić wcześniej
ale wyślę ci propozycję na PW
mogłaś mówić wcześniej
ale wyślę ci propozycję na PW
Re: Burzliwe związki
Ten sam wiek, wiec wpadłam na pomysł na relację zaczynającą się już za czasów szkolnych. Anastasia należała do Domu Salazara, ale nie była typową ślizgonką męczącą uczniów z innych domów, nie mniej jednak mogli nie pałać do siebie sympatią.
Wydawała mu się zadufaną w sobie blondynką, z bogatego domu i nazwiskiem, które kojarzyło się z śmierciożercami z pierwszej wojny czarodziejów. Ana zawsze była dumna, może lekko patrzyła z góry na osoby takie jak Wright. Co więcej także grała w szkolnej drużynie quidditcha, wiec sprzeczki pomiędzy dwoma mocnymi charakterami mogły nie mieć końca.
Mogli nie widzieć się przez lata, teraz może ledwo się poznają.
Ewentualnie można zrobić tak, że albo ich relacja będzie już pozytywna, albo taka jak wcześniej.
Dodatkowo, przykładowo mogło być tak, że pod koniec szkoły, albo nawet zaraz po jej zakończeniu mieli jakiś chwilowy romans, ale ona później zaczęła się spotykać z kimś innym, jej jakby byłym/aktualnym mężem (ta sprawa nie rozwiązana jeszcze), a on poznał Cynthie.
Wydawała mu się zadufaną w sobie blondynką, z bogatego domu i nazwiskiem, które kojarzyło się z śmierciożercami z pierwszej wojny czarodziejów. Ana zawsze była dumna, może lekko patrzyła z góry na osoby takie jak Wright. Co więcej także grała w szkolnej drużynie quidditcha, wiec sprzeczki pomiędzy dwoma mocnymi charakterami mogły nie mieć końca.
Mogli nie widzieć się przez lata, teraz może ledwo się poznają.
Ewentualnie można zrobić tak, że albo ich relacja będzie już pozytywna, albo taka jak wcześniej.
Dodatkowo, przykładowo mogło być tak, że pod koniec szkoły, albo nawet zaraz po jej zakończeniu mieli jakiś chwilowy romans, ale ona później zaczęła się spotykać z kimś innym, jej jakby byłym/aktualnym mężem (ta sprawa nie rozwiązana jeszcze), a on poznał Cynthie.
Re: Burzliwe związki
Samuel, wydaje mi się, że między sobą byliby bardzo zacięci - kto lepiej spełni zadanie, kto bardziej się przyda, kto zrobi więcej, kto zlikwiduje na większą skalę. Czyje zadania będą miały większe znaczenie. Obydwoje są dla siebie silnikiem napędzającym do działania. Nie znoszą się, rywalizują jak dzieciaki, czasem nie bacząc na negatywne konsekwencje, ale wtedy, wtedy potrafią podać sobie rękę i działać wspólnie, wtedy są nie do zatrzymania, praktycznie nie do pokonania, aczkolwiek w normalnych warunkach zwyczajnie się nie trawią, a o incydentach współpracy nie wspominają, chyba, że "uratowałem ci dupę więc rusz ją po kremowe, Lestrade"
??
Anastasia, w sumie bardzo spoko
Nie znosili się, rywalizowali szczególnie na polu Quidditcha, choć obydwoje czuli do siebie ten typowy szczeniacki pociąg. Jakiś przełomowy moment, chwila zapomnienia i bach! Wright zaprosił ją ni stąd ni z owąd na Bal Bożonarodzeniowy czy coś w tym guście, a ona się zgodziła (ku jego zdziwieniu, i jej również). Spotykali się, mogła to być ostatnia klasa, a potem ich drogi się rozeszły, bo tak być musiało - on nie mógł jej niczego zaoferować, był przecież biedny, zdradziła go? a może po prostu tak wyszło? w każdym razie ich drogi się rozeszły, a teraz? łączy ich tylko przeszłość?
??
Anastasia, w sumie bardzo spoko
Nie znosili się, rywalizowali szczególnie na polu Quidditcha, choć obydwoje czuli do siebie ten typowy szczeniacki pociąg. Jakiś przełomowy moment, chwila zapomnienia i bach! Wright zaprosił ją ni stąd ni z owąd na Bal Bożonarodzeniowy czy coś w tym guście, a ona się zgodziła (ku jego zdziwieniu, i jej również). Spotykali się, mogła to być ostatnia klasa, a potem ich drogi się rozeszły, bo tak być musiało - on nie mógł jej niczego zaoferować, był przecież biedny, zdradziła go? a może po prostu tak wyszło? w każdym razie ich drogi się rozeszły, a teraz? łączy ich tylko przeszłość?
Re: Burzliwe związki
Aaaa... To nie w stylu Sama. W sensie, Hurricane mógłby się tak zachowywać, ale Lestrade nie dałby się tak łatwo prowokować. Raczej prychałby i ironizował niż wdawał się w dziecięce gierki. Aczkolwiek, to mógłby być jego sposób na odgryzanie się Wrightowi. Ten próbuje go wciągnąć w rywalizację, działając mu na nerwy, a Sam odpowiada chłodną obojętnością, choć gdzieś tam w środku trochę się gotuję. A kiedy trzeba, mimo iż za sobą nie przepadają, spinają pośladki i pracują razem w imię wyższych celów. ;d
Re: Burzliwe związki
Też coś chcę <3
Hurri jest taki męski i cwany znakomicie! Bo Katakumba, to szczęśliwy idiota, który w zasadzie powinien siedzieć w drewnianej chacie z babcią, a nie angażować się w Zakon. Choć i tak nie bądźmy głupi, nikt go w poważne sprawy nie wtajemniczy No, ale nawet kawy porządnie nie zrobi, bo się poparzy. Jest strasznie naiwny i pewno w Zakonie się z niego wszyscy śmieją, albo podpuszczają do jakiś głupich zagrywek i w sumie mam parę propozycji.
1. Kiedyś ktoś podpuścił Katę, żeby wsadził do plecaka Hurricane małe, magiczne chomiki. Ale Kata jak to debil został przyłapany na gorącym uczynku i H nim oczywiście gardzi, czasem już nawet nie chce mu się zdejmować laczka, żeby przywalić Kacie. Zresztą on jest delikatniejszy od dziecka!
2. No Katakumba mógł sobie ubzdurać, że są z Hurricane superkumplami, ten oczywiście tylko przewracał oczami, albo kazał mu spadać. Ale Katakumba tak łatwo się nie poddaje! Zawsze jest nachalny wysyła mu multum cukierków i pokazuje kolekcję magicznych bohaterów z czekoladowych żab. Myślę, że pewnie wkurzałby Hurricane, ale z czasem, może by i się przyzwyczaił do Katy? I jakaś fajna więź by się wytworzyła.
3. Katakumba może zwyczajnie rozśmieszać Hurricane no i zwyczajne uśmiechy podczas jakiś spotkań.
4. Hehehe Hurricane mógł dostać super zlecenie wyszkolenia Katy choć TROCHĘ (wątpię, żeby ktokolwiek wierzył w Katakumbę) no bo jednak jakieś zlecenia mógłby wykonywać poprawnie.
No to jak?
Hurri jest taki męski i cwany znakomicie! Bo Katakumba, to szczęśliwy idiota, który w zasadzie powinien siedzieć w drewnianej chacie z babcią, a nie angażować się w Zakon. Choć i tak nie bądźmy głupi, nikt go w poważne sprawy nie wtajemniczy No, ale nawet kawy porządnie nie zrobi, bo się poparzy. Jest strasznie naiwny i pewno w Zakonie się z niego wszyscy śmieją, albo podpuszczają do jakiś głupich zagrywek i w sumie mam parę propozycji.
1. Kiedyś ktoś podpuścił Katę, żeby wsadził do plecaka Hurricane małe, magiczne chomiki. Ale Kata jak to debil został przyłapany na gorącym uczynku i H nim oczywiście gardzi, czasem już nawet nie chce mu się zdejmować laczka, żeby przywalić Kacie. Zresztą on jest delikatniejszy od dziecka!
2. No Katakumba mógł sobie ubzdurać, że są z Hurricane superkumplami, ten oczywiście tylko przewracał oczami, albo kazał mu spadać. Ale Katakumba tak łatwo się nie poddaje! Zawsze jest nachalny wysyła mu multum cukierków i pokazuje kolekcję magicznych bohaterów z czekoladowych żab. Myślę, że pewnie wkurzałby Hurricane, ale z czasem, może by i się przyzwyczaił do Katy? I jakaś fajna więź by się wytworzyła.
3. Katakumba może zwyczajnie rozśmieszać Hurricane no i zwyczajne uśmiechy podczas jakiś spotkań.
4. Hehehe Hurricane mógł dostać super zlecenie wyszkolenia Katy choć TROCHĘ (wątpię, żeby ktokolwiek wierzył w Katakumbę) no bo jednak jakieś zlecenia mógłby wykonywać poprawnie.
No to jak?
Re: Burzliwe związki
Jak tam z Twoją genetyką? Bo jeśli Wright co miesiąc wyje do księżyca, a Davies ulepsza wywar tojadowy to możemy się pokusić o jakąś zakręconą współpracę! ;3
Re: Burzliwe związki
Wersja z balem Bożonarodzeniowym, jest bardzo fajna i zabawna, a czemu nie. Jak najbardziej się na to piszę. Chodziło mi właśnie o coś takiego, a co do rozstania. Wydaję mi się, że presja z strony rodziny Rowle na zasadzie ( z kim ty się zadajesz moja córko), sprzeczki i typowa rywalizacja, spowodowały, że zwyczajnie po zakończeniu szkoły przestali się widywać. Może nie dosłownie zerwali, ale nie mieli ze sobą już kontaktu, popadli powoli w zapomnienie. A teraz? Zasadniczo to nie wiem, chciała bym mieć jakiś kontakt z Twoją postacią. Hurricane (ah te imię), jest po przeciwnej stronie barykady co rodzina Rowle, mogą mieć sporo na pieńku z jej bratem, oddanym śmierciożercą.
Nie mniej jednak, ona wolała by nie mieć związku z tą wojną, nie wie po czyjej stronie powinna stanąć, tam gdzie podpowiada jej rozum, rodzina, czy serce.
Może dziewczyna nie wie nic o śmierci Cynthi, że to tacy jak jej brat zabili osobę na jakiej zależało Twojemu Czarodziejowi. Mogła by się dopiero o tym dowiedzieć.
Ewentualnie, od czasów szkolnych mogli nie mieć ze sobą kontaktu, można rozegrać w fabule ponowne ich spotkanie, o ile po tylu latach za bardzo się nie zmienili.
Albo mogą mieć kontakt, jeśli jak to jaki.
Nie mniej jednak, ona wolała by nie mieć związku z tą wojną, nie wie po czyjej stronie powinna stanąć, tam gdzie podpowiada jej rozum, rodzina, czy serce.
Może dziewczyna nie wie nic o śmierci Cynthi, że to tacy jak jej brat zabili osobę na jakiej zależało Twojemu Czarodziejowi. Mogła by się dopiero o tym dowiedzieć.
Ewentualnie, od czasów szkolnych mogli nie mieć ze sobą kontaktu, można rozegrać w fabule ponowne ich spotkanie, o ile po tylu latach za bardzo się nie zmienili.
Albo mogą mieć kontakt, jeśli jak to jaki.
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|