Lux nie gryzie, czasem tylko kopie... prądem!
3 posters
Re: Lux nie gryzie, czasem tylko kopie... prądem!
Zasadniczo to wpadłam na pomysł, że nasze bohaterki mogły by znać się już z czasów szkolnych, wiek bardzo podobny, dom ten sam. Anastasia nie należała także do typowych ślizgonów, nie przepadała za dręczeniem innych. Zasadniczo nigdy nie przepadała za eliksirami i zielarstwem, radziła sobie, ale w żadnym wypadku nie chodziła z chęcią na zajęcia. Może Lux (zawsze mam przed oczami postać z gry jak czytam twoj nick) pomogła jej do przygotowania się do końcowych egzaminów właśnie z tych przedmiotów, za co Ana była wdzięczna młodszej koleżance.
Kilka dodatkowych propozycji:
- Mam do tego propozycję, aby nasze rodziny się znały. Rodzine Panny Rowle, są także jak twoi zagorzałymi poplecznikami Czarnego Pana, mogły by nawet w dzieciństwie widywać się na jakiś "czarnych bankiecikach". Mogły sie lubić, albo i nie. Na pewno rodzice Any czuli pewną niechęć do Matki Lux, z powodu bycia czarownicą półkrwi. Często wypominali jej ojcu, fakt, że nie związał się z czystokrwistą czarownicą, ale z względu na pewien rodzaj współpracy, konflikty pozostawały w cieniu.
-Ty masz starszych braci, ja mam starszego brata. Mogą często współpracować, bo wszyscy są śmierciożercami, zaplatanymi pewnie w nie jedną sprawę. Dziewczyny w obliczu wojny, która może niebawem znów nadejść będą musiały stanąć przed wyborem stron, są w takiej samej sytuacji.
- Dziewczyny mogły nie lubić się na początku, czuć jakiś rodzaj rywalizacji (jeśli postanowimy, że ich rodziny znały się jeszcze wcześniej).
Kilka dodatkowych propozycji:
- Mam do tego propozycję, aby nasze rodziny się znały. Rodzine Panny Rowle, są także jak twoi zagorzałymi poplecznikami Czarnego Pana, mogły by nawet w dzieciństwie widywać się na jakiś "czarnych bankiecikach". Mogły sie lubić, albo i nie. Na pewno rodzice Any czuli pewną niechęć do Matki Lux, z powodu bycia czarownicą półkrwi. Często wypominali jej ojcu, fakt, że nie związał się z czystokrwistą czarownicą, ale z względu na pewien rodzaj współpracy, konflikty pozostawały w cieniu.
-Ty masz starszych braci, ja mam starszego brata. Mogą często współpracować, bo wszyscy są śmierciożercami, zaplatanymi pewnie w nie jedną sprawę. Dziewczyny w obliczu wojny, która może niebawem znów nadejść będą musiały stanąć przed wyborem stron, są w takiej samej sytuacji.
- Dziewczyny mogły nie lubić się na początku, czuć jakiś rodzaj rywalizacji (jeśli postanowimy, że ich rodziny znały się jeszcze wcześniej).
Re: Lux nie gryzie, czasem tylko kopie... prądem!
A Ty wiesz, ze bardzo mi się to podoba?
Faktycznie te rodziny mogły się dobrze znać. Mam przed oczami takie sceny, w których omawiają paskudna w konsekwencjach akcję, śmiejąc się i podnosząc kieliszki w toaście. Powiązania rodzinne jak najbardziej!
I samo to, że by się nasze postacie początkowo nie lubiły, także mi odpowiada. Jak to młode dziewczyny - od dziecka dyscyplina, wpajanie pewnych zasad, duma, dodatkowo czytając charakter Any widzę, że z nią jest tak samo ciężko w zaufaniu jak i u Lux. Trzeba czegoś 'większego' by wykrzesać iskry. Dlatego mogły się kłócić od zawsze, łącznie z sytuacjami w szkole. Dopiero z czasem im przeszło, widząc pewne podobieństwa (jak piszesz: nie były typowymi Ślizgonkami). Wpływ innych osób i własne przekonania miały w nich duży odzew. Powoli mogły to dostrzegać i jak znowu jest zaznaczone, Lux mogła jej pomagać w tym, w czym sama była gorsza. To pewnie jeszcze bardziej pomogło im w wyjaśnieniu dawnych nieporozumień i wyprowadzeniu z tego całkiem owocnej znajomości i dobrej relacji.
Po latach obie mają za sobą ciężkie chwile. Obie mają problem z rodziną i własnym sumieniem. W obecnych czasach wiedzą, że mogą na siebie liczyć, bo się doskonale rozumieją. Mogą wspierać, szczerze porozmawiać o tym, czego się boją i czego inni od nich oczekują. Taki ciężar, który rozkładają między sobą. Właśnie w ostatnim czasie mogły zrozumieć, że tak naprawdę zawsze łączyło je więcej, niż myślały. Rozwijają tę relację.
Podsumowując: bardzo pasuje mi tu szczera przyjaźń, rozwijana przez lata, od samego początku, sięgającego ich rodzinnych znajomości. Im trudniejsze czasy, tym bardziej się wspierają
Faktycznie te rodziny mogły się dobrze znać. Mam przed oczami takie sceny, w których omawiają paskudna w konsekwencjach akcję, śmiejąc się i podnosząc kieliszki w toaście. Powiązania rodzinne jak najbardziej!
I samo to, że by się nasze postacie początkowo nie lubiły, także mi odpowiada. Jak to młode dziewczyny - od dziecka dyscyplina, wpajanie pewnych zasad, duma, dodatkowo czytając charakter Any widzę, że z nią jest tak samo ciężko w zaufaniu jak i u Lux. Trzeba czegoś 'większego' by wykrzesać iskry. Dlatego mogły się kłócić od zawsze, łącznie z sytuacjami w szkole. Dopiero z czasem im przeszło, widząc pewne podobieństwa (jak piszesz: nie były typowymi Ślizgonkami). Wpływ innych osób i własne przekonania miały w nich duży odzew. Powoli mogły to dostrzegać i jak znowu jest zaznaczone, Lux mogła jej pomagać w tym, w czym sama była gorsza. To pewnie jeszcze bardziej pomogło im w wyjaśnieniu dawnych nieporozumień i wyprowadzeniu z tego całkiem owocnej znajomości i dobrej relacji.
Po latach obie mają za sobą ciężkie chwile. Obie mają problem z rodziną i własnym sumieniem. W obecnych czasach wiedzą, że mogą na siebie liczyć, bo się doskonale rozumieją. Mogą wspierać, szczerze porozmawiać o tym, czego się boją i czego inni od nich oczekują. Taki ciężar, który rozkładają między sobą. Właśnie w ostatnim czasie mogły zrozumieć, że tak naprawdę zawsze łączyło je więcej, niż myślały. Rozwijają tę relację.
Podsumowując: bardzo pasuje mi tu szczera przyjaźń, rozwijana przez lata, od samego początku, sięgającego ich rodzinnych znajomości. Im trudniejsze czasy, tym bardziej się wspierają
Re: Lux nie gryzie, czasem tylko kopie... prądem!
No to super, jak najbardziej jestem za, ładnie to później opiszę.
Czarodziejka przyjaźń, yea.
Czarodziejka przyjaźń, yea.
Re: Lux nie gryzie, czasem tylko kopie... prądem!
Spaczona laboratoriami z fizyki, lux kojarzy mi się wyłącznie z jednostką natężenia światła... 3
W każdym razie, Lux i Sam są w podobnym wieku i pracują na tym samym oddziale, dlatego, bądź co bądź, powinni się chociaż kojarzyć. Może Lestrade jest po prostu dla niej taki jak dla wszystkich - miły, grzeczny i nienachalny. A to zagada o ciekawy przypadek, a to przyniesie kawę. Jeśli MacIverowie są dosyć znani jako rodzina, Sam mógłby słyszeć to i owo, więc byłby w jej przypadku bardzo ostrożny. W końcu jest członkiem Zakonu. Z czasem zauważałby, że ona nie aż tak trzyma się rodziny i Czarnego Pana, więc może spróbowałby zwerbować szpiega. Albo sam próbowałby kręcić się wokół niej, być taki przyjacielski, z nadzieją że uda mu się wyciągnąć jakieś informacje.
W każdym razie, Lux i Sam są w podobnym wieku i pracują na tym samym oddziale, dlatego, bądź co bądź, powinni się chociaż kojarzyć. Może Lestrade jest po prostu dla niej taki jak dla wszystkich - miły, grzeczny i nienachalny. A to zagada o ciekawy przypadek, a to przyniesie kawę. Jeśli MacIverowie są dosyć znani jako rodzina, Sam mógłby słyszeć to i owo, więc byłby w jej przypadku bardzo ostrożny. W końcu jest członkiem Zakonu. Z czasem zauważałby, że ona nie aż tak trzyma się rodziny i Czarnego Pana, więc może spróbowałby zwerbować szpiega. Albo sam próbowałby kręcić się wokół niej, być taki przyjacielski, z nadzieją że uda mu się wyciągnąć jakieś informacje.
Re: Lux nie gryzie, czasem tylko kopie... prądem!
Wszystko pasuje. Lux nie jest po żadnej stronie, więc spokojnie można ją próbować delikatnie przesłuchiwać i zobaczyć, czy się nada na szpiega czy nie. Równocześnie próbować z niej coś tam próbować wyciągnąć. Akurat zależy mi na tym, by próbować ją ciągnąc na dwie strony, a wstępnie mam kogoś, kto chciałby na 'ciemną stronę', tutaj kolega z pracy, który zna ją nieźle może spróbować na 'jasną stronę'. I tak trzeba wybrać i tak. Lux jest osobą w porządku, nie przejawia żadnej agresji i co ważne, nie przeszkadzają jej mugole. Ale lojalność wobec rodziny może ją zgubić. Można próbować ją 'wykorzystać' szczerze, można nieszczerze - jednak przyjazna osoba z dylematem: wplątać ją czy nie skoro i tak kiedyś musi wybrać, też się przyda.
Do wyboru do koloru. Generalnie pozytywna koleżeńska relacja, a jak z tego Sam skorzysta, Twój wybór. Mnie pasuje wszystko
Do wyboru do koloru. Generalnie pozytywna koleżeńska relacja, a jak z tego Sam skorzysta, Twój wybór. Mnie pasuje wszystko
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|