Zniszczone wesołe miasteczko
3 posters
Silencio :: Londyn :: Część mugolska :: Peckham
Strona 1 z 1
Re: Zniszczone wesołe miasteczko
Kawa, kawa, kawa. Gdzie moja kawa? Ano jest obok, cudownie już myślałam, że się zgubiła. Czas i na pierwszy post. Początek historii Katakumby zaczynamy. Jaki jest po części już wiemy. A teraz?
Scena I - popołudnie, zniszczone wesołe miasteczko. Słońce lekko przebija się przez chmury typu cumulus. Powietrze pachnie cukierkami, ponieważ powoli i dość melancholijnie ku miejscu akcji zbliżał się - Katakumba.
Katakumba szedł. A ostatnimi czasy zwyczajnie się nudził, dlatego wymyślił dość specyficzną zabawę liczył kroki. Ach ile jeszcze minie zanim wreszcie dojdzie?
Trzy.
I już był na miejscu. Już spoglądał na miasteczko kiedyś wesołe. Dziś niekoniecznie. Choć w głowie Katakumby zrodziła się myśl, że tak smutno samemu spacerować w opuszczonym miejscu - niegdyś szczęśliwości. Bo przychodził tu chłopiec z dziewczynką, początkowo z rodzicami, potem na krótką randkę. Wygrywał dla niej misia i schematem dość specyficznym, wszystko było szczęśliwe. Katakumba poczuł smutek miasteczka już nie wesołego. Siadł na jednej z zakurzonych i uszkodzonych miejsc w diabelskim młynie. Z kieszeni wyjął bańki mydlane i ozdabiał chmury typu cumulus - bańkami.
Już nie martw się smutny miasteczku! Kiedyś jeszcze powstaniesz, całkiem od nowa.
Scena I - popołudnie, zniszczone wesołe miasteczko. Słońce lekko przebija się przez chmury typu cumulus. Powietrze pachnie cukierkami, ponieważ powoli i dość melancholijnie ku miejscu akcji zbliżał się - Katakumba.
Katakumba szedł. A ostatnimi czasy zwyczajnie się nudził, dlatego wymyślił dość specyficzną zabawę liczył kroki. Ach ile jeszcze minie zanim wreszcie dojdzie?
Trzy.
I już był na miejscu. Już spoglądał na miasteczko kiedyś wesołe. Dziś niekoniecznie. Choć w głowie Katakumby zrodziła się myśl, że tak smutno samemu spacerować w opuszczonym miejscu - niegdyś szczęśliwości. Bo przychodził tu chłopiec z dziewczynką, początkowo z rodzicami, potem na krótką randkę. Wygrywał dla niej misia i schematem dość specyficznym, wszystko było szczęśliwe. Katakumba poczuł smutek miasteczka już nie wesołego. Siadł na jednej z zakurzonych i uszkodzonych miejsc w diabelskim młynie. Z kieszeni wyjął bańki mydlane i ozdabiał chmury typu cumulus - bańkami.
Już nie martw się smutny miasteczku! Kiedyś jeszcze powstaniesz, całkiem od nowa.
Re: Zniszczone wesołe miasteczko
Jakie to przyjemne uczucie! Chrzest na kolejnym forum, aż mordka mi się cieszy na samą myśl!
Kolejny dzień pracy odszedł w zapomnienie. Nie była w najlepszym humorze, papierkowa robota nigdy nie sprawiała jej przyjemności, a bycie dziewczyną na posyłki ministra, w jej mniemaniu, było wręcz niegodne jej statusu społecznego. Miała aspiracje na wyższe stanowisko, dlaczego utknęła więc jako… asystentka? Nawet nazwa uwłacza jej osobie!
Słońce delikatnie świeciło, ogrzewając jej zagniewaną twarz. Szła przed siebie, ku nieznanemu nawet jej samej celowi. Po prostu szła, jakby dzięki temu mogła wyrzucić z siebie całą wściekłość, która się w niej skumulowała.
Kiedy stwierdziła, że ma dość i że jej metoda jest beznadziejna, zatrzymała się i rozejrzała dookoła. Dlaczego nogi poniosły ją akurat do opuszczonego wesołego miasteczka. Spojrzała na zabłoconą uliczkę i skrzywiła się na widok swoich kremowych szpilek całych ubrudzonych ziemią. Jeszcze tego brakowało.
Nikogo poza nią tutaj nie było, a przynajmniej tak jej się wydawało. Wyciągnęła różdżkę i posłała zaklęcie w stronę zakurzonego stoiska z popcornem, który natychmiast zaczął płonąć. Uśmiechnęła się na ten widok, ogień ją uspokajał od zawsze. Położyła chusteczkę na siedzeniu wagonika roller coastera i wpatrywała się w swoje dzieło, wyobrażając sobie, że to jej szef właśnie się pali, a nie budka z jedzeniem.
Brawo Ethel, wandalizm jest na pewno pierwszym krokiem w drodze na szczyt...
Kolejny dzień pracy odszedł w zapomnienie. Nie była w najlepszym humorze, papierkowa robota nigdy nie sprawiała jej przyjemności, a bycie dziewczyną na posyłki ministra, w jej mniemaniu, było wręcz niegodne jej statusu społecznego. Miała aspiracje na wyższe stanowisko, dlaczego utknęła więc jako… asystentka? Nawet nazwa uwłacza jej osobie!
Słońce delikatnie świeciło, ogrzewając jej zagniewaną twarz. Szła przed siebie, ku nieznanemu nawet jej samej celowi. Po prostu szła, jakby dzięki temu mogła wyrzucić z siebie całą wściekłość, która się w niej skumulowała.
Kiedy stwierdziła, że ma dość i że jej metoda jest beznadziejna, zatrzymała się i rozejrzała dookoła. Dlaczego nogi poniosły ją akurat do opuszczonego wesołego miasteczka. Spojrzała na zabłoconą uliczkę i skrzywiła się na widok swoich kremowych szpilek całych ubrudzonych ziemią. Jeszcze tego brakowało.
Nikogo poza nią tutaj nie było, a przynajmniej tak jej się wydawało. Wyciągnęła różdżkę i posłała zaklęcie w stronę zakurzonego stoiska z popcornem, który natychmiast zaczął płonąć. Uśmiechnęła się na ten widok, ogień ją uspokajał od zawsze. Położyła chusteczkę na siedzeniu wagonika roller coastera i wpatrywała się w swoje dzieło, wyobrażając sobie, że to jej szef właśnie się pali, a nie budka z jedzeniem.
Brawo Ethel, wandalizm jest na pewno pierwszym krokiem w drodze na szczyt...
Re: Zniszczone wesołe miasteczko
Kontynuujemy scenę pierwszą, skoro zjawiła się zła meduza, to chyba czas na chór i jakiś znak od bogów?
Każdy bohater ma jakiś znak. Batman, superman, spiderman. Katakumba też, a oto okazało się, że jest nim podwójna bańka mydlana. Na wezwanie bliźniaczej bańki, więc zareagował. Zeskoczył z całkiem wysokiego siedzenia na diabelskim młynie i się odwrócił, a to co zobaczył ugodziło w jego serduszko i posmutniał. Płonące stoisko z popcornem? Jak mogła?! Katakumb rzucił się biegiem w stronę eleganckiej pani. Nieśmiało zapukał w jej plecy.
- Eeemmm...Przepraszam panią, proszę nie palić tego stoiska, tam czasem schronienie mają wiewiórki. MOGŁA PANI PODPALIĆ WIEWIÓRKĘ. Wiem, że nie zrobiła pani tego w złej wierze, wygląda pani jak moja babcia. Kiedy była młódką rzecz jasna, była taką dobrą kobietą, niech sobie pani wyobrazi! Dlatego miłosiernie pani wybaczam w imię Manufaktury Cukierków. Ach, ale proszę, to zgasić! Ja nie mam różdżki, znów zgubiłem, mamcia będzie zła... - Tak bohatersko działał nam wielki Katakumb.
Każdy bohater ma jakiś znak. Batman, superman, spiderman. Katakumba też, a oto okazało się, że jest nim podwójna bańka mydlana. Na wezwanie bliźniaczej bańki, więc zareagował. Zeskoczył z całkiem wysokiego siedzenia na diabelskim młynie i się odwrócił, a to co zobaczył ugodziło w jego serduszko i posmutniał. Płonące stoisko z popcornem? Jak mogła?! Katakumb rzucił się biegiem w stronę eleganckiej pani. Nieśmiało zapukał w jej plecy.
- Eeemmm...Przepraszam panią, proszę nie palić tego stoiska, tam czasem schronienie mają wiewiórki. MOGŁA PANI PODPALIĆ WIEWIÓRKĘ. Wiem, że nie zrobiła pani tego w złej wierze, wygląda pani jak moja babcia. Kiedy była młódką rzecz jasna, była taką dobrą kobietą, niech sobie pani wyobrazi! Dlatego miłosiernie pani wybaczam w imię Manufaktury Cukierków. Ach, ale proszę, to zgasić! Ja nie mam różdżki, znów zgubiłem, mamcia będzie zła... - Tak bohatersko działał nam wielki Katakumb.
Silencio :: Londyn :: Część mugolska :: Peckham
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|