Silencio
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Roger Davies

Go down

Roger Davies Empty Roger Davies

Pisanie by Roger Davies Czw Mar 06, 2014 10:56 pm


Roger Davies

Matthew Bell




19 lat (niebawem 20!)
Londyn
ścigający  Tajfunów z Tutshill
sokół
szukający
półkrwi

Usposobienie

Sportowiec. Wbrew obiegowej opinii to nie chłopak, który wie jedynie jak znaleźć męską szatnię, a jego szare komórki umierają gdzieś samotnie na obrzeżach mózgu. Roger łączy raczej greckie kalokagathos dumnie, nie przejmując się wcale tym, że niektórzy (na pewno nie kibice) uważają go za mało rozgarniętego i pięknego w sposób całkiem kobiecy, coś w stylu laleczki na główną stronę Czarownicy, żeby kury domowe mogły się nim pozachwycać i wykonać o jeden ruch różdżką za dużo. Właściwie (kolejna zaleta?) Davies nie przejmuje się wszelkimi pomówieniami, będąc żałośnie konsekwentnym w swojej karierze. Rozpoczętej pomimo tak młodego wieku z przytupem.
To jedna z cech charakterystycznych jego działań - musi być głośno, musi być teatralnie, musi być magicznie we wszystkim co pochłania jego uwagę w danej chwili. Tak było też z quidditchem - miłość od pierwszego wejrzenia, pasja, która wywindowała go na szczyt i w odpowiedniej chwili (może los?) popchnęła na odpowiednie tory, zmieniając o sto osiemdziesiąt stopni jego nieśmiałość i obawę przed porażkami w chorobliwą ambicję, którą nieraz przypłacił przymusowym leczeniem w Skrzydle Szpitalnym po indywidualnym treningu na miotle. Trochę zachłanny, nie interesują go półśrodki, musi osiągać idealne wyniki, latać szybciej, celować lepiej, pod tym względem jest megalomanem zupełnym, przekonanym o swojej wyjątkowości i talencie, który przecież musi dopracować. Co z tego, że cała jego obecna (zawodowa) drużyna świętuje już sukces, ten zwycięzca schodzi z boiska ostatni, spocony, blady, zagryzając wargi, bo mógł nie stracić ostatnich dziesięciu punktów.
Pewnie większość młodych (i ich babć) pamięta go jeszcze z Hogwartu - wesoły, pomocny, chluba szkoły, który potrafi z równym zacięciem dyskutować o transmutacji, jak i klubie gargulkowym, a i tak nie ma za wiele czasu, bo pędzi na trening.
To nie jedyne pole działania, w którym Roger jest obowiązkowy po stokroć.
Z tym samym poczuciem dyscypliny zajmował się wszystkimi przedmiotami, kochał się ze swoją dziewczyną po raz pierwszy (te spacery na błoniach!) i próbował przestać wymykać się w nocy na nielegalne pojedynki. Nie obowiązywały go żadne reguły wysoko urodzonych, więc zasady łamał z finezją i odrobinę na wyrost, pokazując także w tym (paradoks!), jak bardzo dokładnie trzyma się przepisów... w przekraczaniu regulaminu szkolnego. Może dlatego niesłusznie zasłużył sobie na miano sztywnego i nieskorego do dobrej zabawy... która pewnego dnia przyniosła mu nowe odkrycie. Od tamtej pory obwiniał się o wszystko i pewnie dlatego (próbował odwrócić złą kartę?) po hogwarckich korytarzach biegał (latał?) z nerwowym tikiem
prawego nadgarstka, który zawsze wykonywał szereg skomplikowanych czynności, kiedy ktoś przy nim został skrzywdzony.
Altruista? Niech Was nie zwiedzie to dobre serduszko i skłonność do ratowania istnień wszelakich - jak każdy eks Krukon, Roger jest sprytny i dobrze wie kogo opłaca się popierać w tych niepewnych czasach.
Oczywiście, z równym sprytem unika tego tematu, marząc o byciu w cieniu, kiedy wokół rozgrywa się Historia - może to dlatego, że sam zna się na tyle, że wiedzieć, że nie będzie w stan9e zachować koniecznego umiaru, a może dlatego, że gdzieś pod płaszczykiem cudownego zawodnika i dumy kraju kryje się ogromna ambicja, którą zaspokoić może jedynie jedna osoba. Pytanie tylko, czy Roger zwróci się o pomoc czy pozostanie sobą - kłamliwym pozerem, oglądającym się w szatni za kolegami i marzącym o byciu RÓWNYM wśród braci czarodziejskiej.
Aparycja

Zdecydowanie wolałby wyglądać inaczej i zdecydowanie swojemu wyglądowi nie poświęca należytej uwagi, będąc przekonanym, że to nie przystoi prawdziwym czarodziejom. Zwłaszcza jeśli są oni reprezentantami tak męskiego i brutalnego sportu. Cóż, łagodnie rzecz ujmując, Roger nie wygląda na osobę, która obficie oberwała podczas treningów - raczej na chłopca, który zaplątał się przypadkowo w szatni i teraz wpatruje się swoimi ciemnymi oczami we wrogie otoczenie. Nie wygląda jak świadoma gwiazda sportu cz przemądrzały Krukon - wygląda po prostu ŚLICZNIE i to jest najbardziej uwłaczające. Zaraz po byciu półkrwi. Z całą pewnością mógłby aspirować do miana największego przystojniaka wśród graczy, co wcale nie jest dobrym wyróżnieniem, denerwuje go ta otoczka ładniutkiego chłopca do pokazywania na okładkach i robi wszystko, by pokazać, że wcale nie jest taki kochany.
A retusze, zwłaszcza te czarodziejskie kłamią, pewnie z tego powodu pali wstrętne mugolskie papierosy i nosi obszerne płaszcze, by zakryć sportową, szczupłą sylwetkę. Wygląda jednak jak amant, nic na to nie może poradzić, a próbuje zawzięcie, rozbijając szkiełka aparatów, przez co zasłużył na miano kapryśnego (ale nadal ślicznego) chłopca.
Biografia

Równie dobrze ta historia mogłaby rozpocząć się od rozdarcia szat - dosłownie, żadna metafora, teatralny gest czy machnięcie różdżką z inkantacją, wypowiedzianą po cichu, żeby zabolało mocniej. Nie, ja po prostu wróciłem po swój kufer i zabrałem piękne wyjściowe szaty, które zaczaiłem przedzierać. Niepotrzebnie i za wcześnie przyszyłem na nich zielone barwy Slytherinu. Tiara nie myliła się nigdy i tym razem też nie, czego nie mogłem zrozumieć ani podczas pierwszego dnia (zarobiłem szlaban) ani podczas kolejnych, które pamiętam jak przez mgłę. Pewnie z powodu mojego wieku (jedenaście lat to niewiele), a może nerwowego zaciśnięcia warg, które sprawiało, że bardziej niż kiedykolwiek przypominałem niezgrabny manekin sklepowy. Machający dłonią i zachęcający do odwiedzenia Szpitala Św. Munga - miałem nadzieję, że prędko się tam znajdę razem z moją pokręconą chęcią wbicia się na dobre w świat czystokrwistych..
Cóż, moja krew była dość... brudna i niech nikogo nie zdziwi fakt, że miałem wrażenie, że jestem dzieciakiem, który zamiast urodzić się na czystej, pięknej Pokątnej przychodzi na świat na ulicy Śmiertelnego Nokturnu - ciekawiej, groźniej, ale kto zapuszcza się w rejony tak dzikie? Właśnie tak czułem się w swojej rodzinie, mojej młodszej siostrze przecież nie przeszkadzał wcale fakt, że jest szlamą, to było takie ożywcze - wychowywać się w podwójnej tożsamości, schizofrenia, tak chyba nazywają to mugole? Dla NAS, czarodziejów to tylko uraz po potężnym zaklęciu. W każdym razie dla mnie żadnych eksperymentów nie było, czułem i czuję się znacznie lepszy od tego śmiesznego pospólstwa, które ma problem z lataniem na miotle.
Która pewnie powinna pojawić się zaraz po rozdarciu szat, kolejny przedmiot, który zmienił wiele w moim życiu, drewniany kijek z dobrą rączką i z niezłą przyczepnością - Kometa (tak, pamiętam każdą miotłę, której dosiadałem), która zapewniła mi wejście do drużyny Krukonów. Społeczności będącej wcześniej jedynie niebieską masą na tle całej szkoły. Nie byłem dumny z przynależności do tego domu i gdyby nie trzy obręcze pewnie nadal bym nie był. Ale stało się - trening, dobre odbicie, trochę szczęścia (nie grałem jako dziecko wcale) i już z pokornego chłopca do bicia zamieniałem się w szkolną gwiazdkę, której imię skandowała szkoła. Chyba wówczas dopiero uwierzyłem w siebie i stałem się butny.
Tak bardzo, że przekraczałem granice. O jedną szatnię i o jedne usta za daleko, do dziś pamiętam słony smak upokorzenia i powalenie przeciwnika na parkiet zakazanym zaklęciem. Spędziłem rok, polerując puchary, kolejny rok, wmawiając sobie, że to nie miało miejsca (i on wcale nie był Ślizgonem) i kreując się na nowo.
Dość koślawo, stąd moje odruchy miłosierdzia i pojedynki na pięści w pustych klasach przy hałasującym niemożliwe Irytku, stąd moja ambicja, którą omal nie przypłaciłem życiem -właściwie TO miało wpływ na każą dziedzinę mojego życia i dlatego wyrzuciłem to tak łatwo z mojego życia, jak wtedy te wyjściowe szaty.
Nie zostałem przecież Ślizgonem - jestem nieco podobny do przedstawicieli tego domu, interesuje mnie Sam-Wiesz-Kto i boję się mugoli, ale przecież nadal pozostałem Krukonem - kalkulującym na chłodno czyste zyski i osiągającym niesamowitą przyjemność z tego, co przyszło mu robić. Na przekór, sport nigdy nie był dobrą opcją dla kogoś takiego jak ja, więc
wszedłem w to na całego, nie przejmując się rosnącą popularnością, plotkami i wojną czarodziejów, która powoli zaczyna robić się coraz bardziej groźna i wciągać za łokcie moich najbliższych. Nie mnie, stoję na środku, właściwie nad tą sceną, zauważając jedynie wynik następnego meczu. W tym wygrałem już dawno.

Roger Davies
Roger Davies


Liczba postów : 17
Wiek : 19 lat
Zawód : ścigający
Poparcie : neutralny

https://silencio.forumpolish.com/t274-roger-davies

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach