Silencio
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Gerald Multon

Go down

Gerald Multon Empty Gerald Multon

Pisanie by Gerald Multon Sro Mar 12, 2014 1:26 pm





Gerald Multon

Cillian Murphy




33 lata
Gospoda "Azyl"
Zarządca gospody „Azyl”
Wydra
Zielony promień (symbolizuje śmierć)
3/4

Usposobienie

Nie jest duszą towarzystwa. Może inaczej... Gdy naprawdę tego chce, to potrafi być duszą towarzystwa. Tyle, że zazwyczaj mu się nie chce. Jeśli już jednak dojdzie do rozmowy i zaangażuje się w nią, to staje się naprawdę przekonującym mówcą. Zupełnie tak, jakby mieszkały w nim dwie osoby – jedna apatyczna, cicha, wycofana, druga zaś charyzmatyczna, zastępującą tą pierwszą w chwilach, gdy wymaga tego sytuacja.
Trzeba go uznać za osobę cierpliwą i opanowaną. Mało rzeczy zdaje się wytrącać go z równowagi, choć w tym względzie jest jeden wyjątek – jest dosyć tchórzliwy i traci fason w obliczu niebezpieczeństwa. Nie jest to człowiek, którego w trakcie wojny wysyła się do pierwszych szeregów.
Jest pracowity. Właściwie to można powiedzieć, że praca jest dla niego całym życiem. Potrafił niegdyś zrezygnować z przyjaciół oraz miłości dla rozwoju swojej kariery, której celem nie były wcale wzniosłe idee czy chęć pomocy innym, lecz pragnienie doczłapania się do jak najwyższego stołka.
Jego poglądy są bliższe temu, co głosi zakon, ale i tak nie ma to większego znaczenia, gdyż jest pod wpływem zaklęcia niewybaczalnego, które wymusza na nim pomoc śmierciożercom. Przez rzucone na niego Imperio potrafi być bezględny, brutalny, niczym maszyna bez uczuć – dzieje się tak wtedy, gdy wokół niego dzieje się coś, co stałoby na drodze obecnie przyjętemu porządkowi.

Aparycja

Wysoki i szczupły człowiek o bardzo charakterystycznej twarzy. Wydatne kości policzkowe oraz mocno zarysowany podbródek w jego przypadku dają wrażenie, jakby jego głowa była trupią czaszką wokół której ktoś w bardzo niechlujny sposób naciągnął skórę. Do tego, dla kontrastu, trzeba dodać żywe, długie włosy oraz ukryte pod cienkimi okularami niebieskie oczy, które ani trochę nie komponują się z całą resztą.
Wątłe ramiona i wąska sylwetka nie czynią z niego atlety, a wręcz przeciwnie – wygląda na kogoś, dla kogo sprawność i siła fizyczna nie jest mocną stroną. Jego ciało sprawia wrażenie zmęczonego i starszego niż w rzeczywistości. To, jak się porusza, tylko to potwierdza. Jego ruchy są nieśpieszne, mało precyzyjne, tak jakby miał problemy z koordynacją. Ubiera się schludnie i skromnie.

Biografia


Jest przykładem tego, w jaki sposób dobrze rozwijająca się kariera może zostać zburzona przez jedną złą decyzję. Jego życiorys wydaje się być bez większej skazy. Pochodzi z magicznej rodziny o sporych tradycjach. W Hogwarcie nie miał większych kłopotów i zdecydowana większość nauczycieli uważała go za solidnego ucznia. Wprawdzie SUMy mu nie poszły jak należy, ale już egzaminy końcowe zdał z bardzo dobrymi ocenami.
To otworzyło mu wiele drzwi, ale on chciał skorzystać tylko z jednych – marzyła mu się praca w ministerstwie. Nie było to jednak takie proste, okres zakończenia przez niego szkoły zbiegło się z dużymi zmianami w świecie czarodziejów, czego przyczyną był upadek Czarnego Pana. Zamieszanie nogłoby wyjść mu na dobre, gdyby nie to, że jego ojciec, Jacob, został oskarżony o bycie śmierciożercą. Jak się później okazało został on uniewinniony, lecz w międzyczasie obecność w rodzinie kogoś z tak poważnymi zarzutami bardzo utrudniła Geraldowi rozpoczęcie kariery. Pomógł mu przypadek – na horyzoncie pojawiła się fucha, która polegała na pomocy przy modernizacji jednego z tuneli w banku Gringotta, a do osoby odpowiedzialnej za to doszła informacja, że jest taki młodzieniec, Gerald Multon, którego fascynują gobliny i wie o nich bardzo dużo. Nie była to do końca prawdą. Chłopak znał tylko kilka słówek w ich języku, a kilkakrotnie chwalił się, jakoby potrafił płynnie mówić w Goblideguckim, i to właśnie to kłamstwo, w formie plotki, dotarło do właściwej osoby. Dostał tę robotę (koniec końców wiele się nie napracował, gdyż cała sprawa okazała się nieporozumieniem. Gobliny nie chciały, by jakikolwiek czarodziej ingerował w sprawy banku, nawet jeśli chodziło o korytarz, o którego istniały obawy, że mógł grozić zawaleniem całej Pokątnej!), a następnie, od słowa do słowa, załatwił sobie pracę w urzędzie łączności z goblinami.
Sporym nadużyciem byłoby stwierdzenie, by był nadzwyczajnym urzędnikiem, a jego praca bardzo przydatna dla departamentu. Wprawdzie robił, co do niego należało, nawet nauczył się dobrze posługiwać językiem goblinów, ale jego prawdziwym atutem były zdolności polityczne. Zgrabnie zawiązywał nowe znajomości, zdobywał uznanie u osób, które uznawał za ważne w ministerstwie. Budował sobie w ten sposób kapitał pod przyszłą karierę. Był młody, ale wiedział, że w przyszłości to wszystko zacznie procentować. Praca była powodem, dla których mocno zaniedbał życie prywatne i rodzinne, jednak wykazujący oznaki pracoholizmu Gerald zupełnie się tym nie przejmował.
Okazja do wybicia się przyszła niespodziewanie, gdy został oddelegowany do komisji, która miała negocjował z goblinami nową umowę handlową. W grę wchodziły spore ilości galeonów. Rozmowy trwały bardzo długo, ale gdy doszło do konsensusu, czarodzieje uznali je za korzystne. Znaczna część zasług została przypisana Geraldowi, który podczas negocjacji był bardzo aktywny pod sam ich koniec. To było coś, co było mu potrzebne. Od tego momentu spodziewał się szybkich awansów.
Te nie nastąpiły tak, jak tego oczekiwał, gdyż w międzyczasie w ministerstwie doszło do zmian związanych z potwierdzieniem powrotu Czarnego Pana. Na ministra wybrano Rufusa Scrimgeoura, a kariera Geralda skierowała się na niestandardowe tory. Dzięki poprzedniemu sukcesowi zaskarbił sobie przychylność ministra i koniec końców stał się jednym z jego protegowanych. Już jako podsekretarz Scrimgeura miał uczestniczyć w negocjacjach, które miały przekabacić gobliny na właściwą stronę podczas zbliżającej się wojny.
Doszło do przewrotu, który odwrócił sytuację o sto osięmdziesiąt stopni. Scrimgeour zginął, a Gerald, który znany był jako jego poplecznik, więc równocześnie zwolennik jego postawy wobec Śmierciożerców,  znalazł się w trudnej sytuacji. Czuł, że musi zniknął, jeśli nie chce podzielić losu byłego ministra. Nie mógł jednak iść do mugoli, gdyż ich nie rozumiał, a w świecie magicznym nie miał szans ukryć się przed wszechobecnymi szmalcownikami i śmierciożercami. Został złapany. Nie zginął.
Torturowano go. Nie opierał się długo – po pewnym czasie powiedział wszystko, co tylko widział i co mogło być przydatne dla śmierciożerców. W tym miejscu powinna skończyć się ta historia, lecz zamiast śmierci spotkał go trochę inny los. Rzucono na niego Imperio, a następnie wypuszczono na wolność. Była to część planu śmierciożerców, który w efekcie miał stworzyć skuteczną pułapkę na przeciwników Czarnego Pana, mugolaków oraz uciekinierów. Gerald, kierowany przez manipulujące nim zaklęcie, po odzyskaniu wolności przejął znajdującą się w izolacji gospodę i stworzył z niej wysepkę, w której każda osoba w kłopotach znajdzie swoje miejsce. A przynajmniej taka właśnie informacja jest rozpuszczana po świecie czarodziejów, a rzeczywistość jest taka, że sam gospodarz pod wpływem Imperio wydaje wszystkich swoich gości śmierciożercom. Stał się marionetką, nieświadomą swojej roli w całym przedstawieniu.

Gerald Multon
Gerald Multon


Liczba postów : 6
Wiek : 33

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach