Silencio
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Jonathan Henry Gibbs budowa

Go down

Jonathan Henry Gibbs budowa Empty Jonathan Henry Gibbs budowa

Pisanie by Jonathan H. GIbbs Pon Mar 10, 2014 10:27 am




Jonathan Henry Gibbs

Allen Leech




35 lat
Londyn
Członek KEZ’u
patronus
bogin
Mugolak

Usposobienie

Lorem ipsum dolor sit amet mauris viverra sodales. Aenean feugiat felis. Integer neque odio at blandit libero. In hac habitasse platea dictumst. Vestibulum risus tortor, hendrerit purus. Aenean bibendum. In viverra lacinia. Vestibulum nibh wisi, tempor magna sapien, tempus rutrum et, vehicula wisi, dapibus aliquam. In congue dolor. Quisque justo non enim non eros. Mauris rutrum, enim nec nisl felis non leo. Integer ac est eu pede bibendum vel, dignissim volutpat eu, facilisis nunc, rhoncus eget, molestie sed, luctus eget, neque. Cras dolor non nibh ultricies accumsan. Fusce a adipiscing elit. Quisque tortor. In laoreet condimentum, urna eu dui vel laoreet hendrerit wisi. Morbi nibh. Ut blandit, dapibus sit amet turpis egestas. Mauris tempor posuere, tempor tristique, urna a luctus.

Aparycja

Lorem ipsum dolor sit amet mauris viverra sodales. Aenean feugiat felis. Integer neque odio at blandit libero. In hac habitasse platea dictumst. Vestibulum risus tortor, hendrerit purus. Aenean bibendum. In viverra lacinia. Vestibulum nibh wisi, tempor magna sapien, tempus rutrum et, vehicula wisi, dapibus aliquam. In congue dolor. Quisque justo non enim non eros. Mauris rutrum, enim nec nisl felis non leo. Integer ac est eu pede bibendum vel, dignissim volutpat eu, facilisis nunc, rhoncus eget, molestie sed, luctus eget, neque. Cras dolor non nibh ultricies accumsan. Fusce a adipiscing elit. Quisque tortor. In laoreet condimentum, urna eu dui vel laoreet hendrerit wisi. Morbi nibh. Ut blandit, dapibus sit amet turpis egestas. Mauris tempor posuere, tempor tristique, urna a luctus.

Biografia
Kiedy państwo Gibbs potwierdzili u lekarza ciążę… Nie można powiedzieć, że byli zachwyceni. Już i tak podbijali statystyki ze swoją dziesiątką, a teraz na świat miało przyjść jedenaste dziecko. Nawet nie chodziło o to, że było ich tylu, bo gdyby tylko byli stabilni finansowo, to cieszyliby się i z dwunastego, gdyby tak miało być. Tymczasem Pani Gibbs nie pracowała, tylko zajmowała się dziećmi, a Pan Gibbs, choćby nie wiadomo jak mocno się starał – jego pensja i tak starczała ledwo od pierwszego do pierwszego. Mimo wszystko byli silnymi ludźmi z głęboko zakorzenionymi zasadami i ani myśleli oddać gdzieś najmłodsze, które miało się dopiero narodzić. Kiedy już oswoili z myślą o jedenastym Gibbsie, czas minął szybko, a nad małym łóżeczkiem z Jonathanem tłoczyła się  pozostała dziesiątka dzieci. Najstarszy, czternastoletni Declan, dwunastoletnie bliźniaczki Cara i Mia, jedenastoletni Robert, Theo, który miał lat dziewięć i Adam w wieku lat siedmiu, czteroletnie trojaczki Anna, Hannah i Timmy, a także dwuletni Aaden, który wprawdzie nie wiedział co się dzieje, ale dreptał tam gdzie wszyscy. Wesołe było dzieciństwo z tą całą gromadą. Głośne, szalone, radosne, pełne uśmiechu, krzyków, zdartych kolan, siniaków i guzów. A wszystko to w otoczeniu zielonych, rozległych pól Irlandii.
Doskonale pamięta dzień, w którym do ich domu przybył mężczyzna w długiej szacie i dostarczył mu list. List tak niedorzeczny, że w całej swojej irracjonalności wydawał się im wszystkim prawdopodobny. Według niego, według postawnego mężczyzny, Jonathan, najmłodszy z całego grona rozrabiaków, posiadał moc. Był czarodziejem. Ale na tym nie kończyły się niesamowite wieści, bo dowiedział się też o istnieniu całego magicznego świata i szkoły dla tychże ludzi. Do której, tak nawiasem mówiąc, mógł iść od września. I cóż. Poszedł i zachłysnął się swoim światem. Choć nigdy nie narzekał na to, że z powodu liczebności ich rodziny, nie miał zbyt wielu rzeczy tylko dla siebie to kiedy okazało się, że ma dla siebie cały, wielki świat pełen magii, zaklęć, eliksirów, lotów na miotle, poczuł lekką dumę. Najsmutniejsze było to, że nie mógł uprawiać czarów poza szkołą i ego rodzeństwo podczas każdych wakacji, nieodmiennie mu to wypominało podważając jego moc i strojąc sobie z niego żarty.

Był dość przeciętnym uczniem Gryffindoru z zacięciem do zaklęć. Te uwielbiał i nawet z grupa znajomych współtworzył klub, w którym tworzyli nowe  formuły. Niektóre z nich nawet zostały zarejestrowane, co było ich największą dumą. A kiedy ich pierwsze, właściwie niemal bezużyteczne zaklęcie, dzięki inicjatywie nauczyciela, zostało zaakceptowane przez Komisję Eksperymentalnych Zaklęć – stwierdził, że to właśnie chce robić! I nieodmiennie dążył do tego przez koleje lata szkoły chodząc na zaklęcia i ignorując pozostałe zajęcia.
W końcu dopiął swego, bo w sześć lat po zakończeniu Hogwartu udało mu się dostać wymarzoną posadę. Bez żalu zrezygnował z pracy jako sprzedawca w magicznym sklepie. Wtedy trochę podbudował wiarę w siebie, która wyparowała podczas trzech lat uporczywego obsługiwania marudnych klientów oraz wcześniejszych podczas, których łapał się czego mógł, i jego życie towarzyskie przestało się ograniczać do wypadu do pubu z kumplami ze szkoły.


Ale nie miał szczęścia w miłości. No jakoś mu nie szło. Co jakiś czas w jego życiu pojawiała się jakaś dziewczyna bardziej na poważnie, ale tak naprawdę nigdy nic nie przekształciło się w nic więcej, ku rozpaczy jego matki biadolącej nad swoim najmłodszym potomkiem. Ale jemu to nie przeszkadzało jakoś bardzo. Spełniał się w pracy, miał dobre kontakty ze współpracownikami, lubił swoje nieduże mieszkanie w kamienicy, a w weekendy urządzał sobie wypady na mecze quidditcha, polowania, ewentualnie na ryby ze swoim staruszkiem. Jakoś to się wszystko kręciło – nic specjalnego. I tak samo przez następne lata. Coś drgnęło dopiero w momencie kiedy media oszalały, najpierw poniewierając tego małego Pottera i Dumbledore’a, a później odbili w drugą mańkę. Tu już nie było za wesoło i Jonthan doskonale to wiedział. Zaczął spędzać więcej czasu z rodziną i w swojej własnej wiosce poznał dziewczynę. To jest… pamiętał ją jak zza mgły z dzieciństwa, czasem bawiła się z nim i jego rodzeństwem, ale po tym jak poszedł do Hogwartu wszystkie wioskowe znajomości się zatarły. Jednak kiedy zaczął z nią rozmawiać, wystarczył krótki moment żeby się zakochał. Szalał za nią jak szczeniak, ale nie powiedział jej nic o swojej mocy. Dopiero kiedy ministerstwo upadło postanowił to zrobić, bo musiał jej wyjaśnić czemu niemal nie odstępuje domu, czemu jego rodzice byli tacy nerwowi… No i musiała wiedzieć, że zniknie na jakiś czas, a nie chciał żeby myślała, że ją zostawił.

- Jonathan, błagam cię, pomóc mi chociaż zmyć te naczynia… Po co ci ten patyk? – Zdziwione spojrzenie kobiety przesunęło się ze skupionej twarzy Gibbs’a, na ów patyk, który przewracał w dłoniach. I jak miał jej wyjaśnić, że to nie patyk? Uniósł na nią wzrok i wetknął różdżkę w tylną kieszeń swoich dżinsów. Przez całe miesiące ich związku musiał się z nią jakoś kryć. Nie podejrzewał, że będzie musiał tak szybko wyznać jej prawdę o sobie. Podszedł do niej kiedy wierzchem dłoni odgarniała kosmyk włosów z twarzy i cmoknął ją czule w policzek. Przeszło mu przez myśl, że mógłby po prostu teraz wyciągnąć różdżkę i ułatwić im tę pracę domową. Akurat zaklęcia domowe miał opanowane do perfekcji, bo kiedy tylko uzyskał pełnoletność, chciał jak najbardziej odciążyć swoją mamę… Zanim się zastanowił nad rozsądnością swojego pomysłu – wyciągnął różdżkę z kieszeni i machnięciem wprawił w ruch gąbkę do mycia, która bez niczyjej pomocy zaczęła myć zanurzające się w wodzie z mydłem talerze, które zaraz potem wskakiwały do komory z czystą wodą i chwilę później pozwalały się osuszyć lewitującej ścierce. Dopiero po krótkiej chwili spojrzał ostrożnie na swoja kobietę, która z lekkim przerażeniem wymalowanym na twarzy przyglądała się tej scence.
Poświęcił całą noc na wyjaśnienie jej wszystkiego. Pozwalał, żeby zadawała mu pytania, pokazał jej swoją miotłę i obiecał zabrać ją do swojego mieszkania w Londynie kiedy tylko nadarzy się taka okazja. I zrobił to, a kiedy tylko się tam pojawili John dostał wezwanie na przesłuchanie. To był bodziec – nie chciał poddać się tej farsie, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie będzie tam sprawiedliwości. Wieczorem był już spakowany, pożegnał się i zaczął swoje tułactwo.

Jonathan H. GIbbs
Jonathan H. GIbbs

Liczba postów : 2
Wiek : 35
Skąd : Antrim
Zawód : Komisja Eksperymentalnych Zaklęć

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach